Prywatnie- o mojej chorobie i przemyśleniach.



Moja choroba
Nadszedł czas na post bardziej prywatny i osobisty, w którym jednak pozwoliłam sobie opuścić najmniej miłe fragmenty mojej choroby i przeżyć z nią związanych. Długo zastanawiałam się, czy jest sens o tym pisać, ale doszłam do wniosku, że warto takim wpisem udowodnić, z jak wielu spraw nie zdajemy sobie sprawy i na jak wiele rzeczy tak naprawdę nie mamy wpływu…

Nigdy nie przypuszczałam, że zwykłe zapalenie oskrzeli może zamienić się w tak poważne zapalenie płuc. Jak wiecie, trafiłam do szpitala. Był to czas ogólnie trudny dla mnie. Ciągłe badania, bezustanne leki dożylne, ich skutki uboczne, stres (dodatkowa niewydolność serca spowodowała, że podejrzewano też u mnie zapalenie osierdzia), obraz cierpiących ludzi itp… nie były dla mnie przyjemne. Po 15 dniach udało się zbić tzw. CRP (białko ostrej fazy) do postaci w miarę satysfakcjonującej lekarzy, lecz z obawy o inne narządy zaprzestano dalszego leczenia. Nie w pełni zdrowa i na wpół żywa wróciłam do domu (cieszyłam się tym jak dziecko). Niestety nie jestem jeszcze w pełni sił i długo nie będę. Leczenie wciąż trwa, póki co w warunkach domowych, jednak jestem przygotowana, że wisi nade mną miano powrotu do szpitala. Jedyne co mi pozostało, to nadzieja, że będzie już tylko lepiej.

I tak z dnia na dzień przypomniałam sobie o życiu pełnym cierpienia, bólu, goryczy i bezsilności. Celowo pisze „przypomniałam sobie”- znałam takie życie z przeszłości, niestety od najmłodszych lat wiele chorowałam.  Dotychczasowe plany znikły niczym domek z kart. Liczył i liczy się jedynie dzień obecny i to, co stanie się dalej. Jest jednak okazja do wielu przemyśleń, które ponownie zagościły mocno w moim życiu:

Po co pędzić?

Nie warto. Życie toczy się wszędzie, nawet w szpitalu, tylko wolniej. Jest czas na wyciszenie, przemyślenia, modlitwę i szczerą rozmowę. Czemu nie umiemy tak na co dzień? Warto zwolnić.

Ból uczy pokory

W moim odczuciu, ból fizyczny jest gorszy od psychicznego. Czujemy się wobec niego bezradni, możemy jedynie czekać i mieć nadzieję, że wkrótce to, co najgorsze minie. Zdajemy sobie wówczas sprawę, jak jesteśmy mali… Pokora to cecha, o której często zapominamy…

Rzeczy ważne czy banalne?

Rzeczy, które na co dzień wydają się nam być bardzo ważne, tak naprawdę w obliczu choroby są banalne. Cóż oznaczają trzytygodniowe odrosty paznokci, siniaki na ciele po zastrzykach czy sześciotygodniowe odrosty włosów- NIC, PO PROSTU NIC.

Moja choroba

Przewartościowanie życia

A może tak warto przewartościować swoje życie? Wiem, to trudne, ale nie niemożliwe.

Nagle umiem więcej zadbać o siebie, o swoje zdrowie i samopoczucie, które nie przekładam nad inne „ważne” sprawy. Co niby może być ważniejszego od zdrowia?  Pracuje też nad nowymi rozwiązaniami w swoim życiu- jeśli nie tak, zrobię to inaczej. Nauczyłam się także rezygnować z pewnych rzeczy, nic na siłę, jeśli się nie uda- trudno, może innym razem szczęście dopisze (dobrym tego przykładem jest fakt, że w tym czasie odbyło się See Bloggers, którym żyłam, a w którym nie mogłam uczestniczyć).

Każdy dzień to dar


Łapmy każdy dzień jakby był ostatnim w naszym życiu. Starajmy się go wykorzystać, jak najlepiej umiemy. Przestańmy marudzić, a w zamian za to, dostrzeżmy, co tak naprawdę jest ważne. Praca po godzinach czy rodzina? Szef czy ja? Codzienne obowiązki czy chwila dla siebie?

Nieśmy pomoc

Pomagajmy i wspierajmy innych, być może podobnie chorych do nas – to nie ma znaczenia. Czasem wystarczy dobre słowo – czy umiemy je wypowiedzieć? Okazujmy serce i do ludzi i do zwierząt- dobro wraca.

Nie dogadzajmy wszystkim

I jeszcze jeden ostatni wniosek- wszystkim nie dogodzimy i nawet nie starajmy się tego robić. Skąd takie przemyślenie? Otóż w tym przykrym czasie dla mnie zostałam też posądzona o to, że wymyślam, że wcale nie jestem chora, a jedynie nie chcę czegoś zrobić… Odcięłam się od tego, uznałam, że nie warto się tłumaczyć, że czasem lepiej powiedzieć „Twoja racja, a mój spokój”.

Z tego miejsca pragnę bardzo podziękować moim najbliższym- czyli mężowi i babci, którzy wykazali się ogromną miłością, troską i cierpliwością do mnie w tym ciężkim okresie oraz wszystkim czytelnikom, którzy byli ze mną w tych trudnych chwilach.

Komentarze

  1. Najważniejsze to nigdy się nie poddawać, bo po każdej burzy wychodzi słońce. Walcz Kochana o zdrowie, bo bez niego i miłości najbliższych nie ma nic...

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się nie poddawać, choć przyznaję, czasem przychodzą chwile zwątpienia- szczególnie w gorsze dni... Na szcęście mam wokół siebie kochające mnie osoby, mam też bloga i mam też Was- kochanych czytelników ♥♥♥ Czego można chcieć więcej? - tylko zdrowia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zycze Ci kochana spokojnego wypoczynku i duzo sily oraz szybkiego bezbolowego powrotu do pelni zdrowia. Tekst bardzo trafny uwazam tak samo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mądre przemyślenia. Dojrzale, szczerze i bez ogródek. Dużo zdrowia ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem co przeżywasz, moja babcia przez długi czas walczyła z zapaleniem płuc i to była dla niej męczarnia.
    Kochana życzę Ci dużo, dużo zdrowia ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam te refleksje. Mnie też ciągłe choroby nauczyły, że: trzeba zadbać o siebie a nie tylko dogadzać ludziom dookoła, warto poświęcić się pasji, nie warto pędzić nie wiadomo gdzie i samemu się nakręcać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuje ci za wsparcie. To dla mnie wiele znaczy... Pozdrawiam cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje za tak miłe słowa :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dotychczas też nie zdawałam sobie sprawy, jak ciężką chorobą może stać się zapalenie płuc... Dziękuje ci serdecznie za wsparcie. Wiele zdrowia również w Twoją stronę oraz Twojej babci.

    OdpowiedzUsuń
  10. W pełni się z Tobą zgadzam. Choroby wiele uczą, zrobię wszystko, by ta nauka nie poszła w las... Też pomyślałam o rozwijaniu pasji, to doskonała metoda na odreagowanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda. W trudnych chwilach życiowych zawsze przychodzą nam pewne przemyślenia. "po co to wszytko", "dlaczego tak pędzimy" dlaczego nie zwolnimy "? Czas biegnie jak okamgnienie nie zauważamy wokół siebie piękna jakie nas otacza, bo żyjemy w biegu.... Aż tu nagle bum...! I..., zwalniamy. Ale czy zwolnimy na dłuższą metę...? W końcu wszystko przychodzi do normy. Choroba mija, problemy znikają, a my co robimy? Większość z nas dalej gna przed siebie zapominając o tym co ich spotkało. Taka przekorna natura człowieka. Ja przebywając w szpitalu z moimi bliskimi będąc jeszcze zdrowa i patrząc na cierpienie ludzkie też tak myślałam... Po co to wszytko, po co tak gonić nachodziły mnie identyczne refleksje. Każdy z nas ma takie chwile, gdzie zastanawia się nad sensem życia. Ci co potrafią wyciągnąć wnioski ze swoich przeżyć są bogatsi w wiedzę, mądrzejsi, bardziej doświadczeni i Ci potrafią zwolnić. Życzę dużo zdrówka i trzymam kciuki za całkowity powrót do zdrowia ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuje Julio :-) To prawda co piszesz, często po chorobie w końcu przyśpieszamy i zapominamy... Nie chciałabym tego... By sprawdzić jak będzie ze mną, za rok ponownie odniosę się do tego posta i dam Wam znać, czy moje przemyślenia nie poszły w las...

    OdpowiedzUsuń
  13. W mysl pewnego , znanego motta:CARPE DIEM- chwytaj dzien, ciesz się każda jego chwilą...I ja po pewnych życiowych przejsciach przewartościowallam soje piorytety .Nie bogactwo materialne lecz duchowe i przezycia sa dla mnie cenniejsze. Nauczylam sie cieszyc z malych, drobnych rzeczy...piekny zachod słońca, spacer z psem w lesie...Moje życie uległo spowolnieniu ...nie za wszela cenę.Mam cele, dążenia ale realizuję je juz inaczej....i nie za wszelka cenę...A zdrowie jest najcenniejsze..I staram się cenić je na co dzien i dbać w miare swoich możliwości...Zyczę Tobie wiary, siły i odszukania swoich byc może nowych celów w życiu...Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Te "małe rzeczy" są najpiękniejsze. Nie wszystko (na całe szczęście) można kupić. Wartości jakie wyznajemy warunkują to, jakim jesteśmy człowiekiem. Dziękuje Izabelo za wsparcie i chęć opowiedzenia fragmentu Twojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu,wszyscy razem martwiliśmy się o Ciebie. Ulżyło nam gdy napisałaś,że wróciłaś do domu. Życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrowionka dla braciszka i babci. Iza,Marcin i dzieciaki ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystko o czym piszesz dotyczy większości z nas. Szkoda tylko, że do takich wniosków dochodzimy dopiero po tym, jak coś niedobrego nam się przydarzy... Życzę powrotu do zdrowia i pełni sił, a jak już będzie wszystko dobrze, to nie zapominaj o tym wszystkim o czym napisałaś. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuje Izo. Udało się wrócić do domu, choć o pełnym wyzdrowieniu nie ma jeszcze mowy. Zobaczymy, co czas przyniesie... Również serdecznie Was wszystkich pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Bądź pewna Izo, że nie zapomnę... Zbyt wiele się zadziało... Mam wrażenie jakbym otrzymała od życia drugą szansę, nie zmarnuje jej... Dziękuje za życzenia. Również wszystkiego co najlepsze w Twoją stronę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochana życzę powrotu do zdrowia.Twój post jest wartościowy i prawdziwy.Zgadzam się z tym.Myślenie zmienia się w chwili zetknięcia z nieszczęściem.Ja od miesiąca żyje w ogromnym stresie z powodu mojego syna.Jeżeli moje podejrzenie się sprawdzi to przez całe życie czeka mnie ciężka praca i rehabilitacja z moim 1,5 rocznym szczęściem.Wiem jedno -zrobię wszystko żeby w dorosłym życiu mógł funkcjonować samodzielnie.Buziaki i jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  20. STEFANIA KUPCZAK20 sierpnia 2017 16:18

    Wspolczuje :( Ja jestem alergikiem i tez czesto mam zapalenie oskrzeli, ostatnio w polowie czerwca, ale na szczescie do zapalenia pluc nie doszlo choc niewiele brakowalo. Po 8 zastrzykach i 7 dniach brania doustnie antybiotyku sie wyleczylam. Pozdrawiam serdecznie i zycze zdrowia <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ci dziękuje, chciałam napisać coś prawdziwego ze swojego życia, co może poruszy i sprawi, że chwilę zwolnimy i pomyślimy nad swoim życiem... Życzę także wiele zdrówka- zarówno dla Ciebie samej jak i synka, oby było dobrze, nie martw się jeszcze na zapas. Ściskam Was bardzo mocno!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie też zaczęło się od zapalenia oskrzeli, ale antybiotyk niestety nie dał rady i ruszyła machina choroby... Dziękuje Stefanio za życzenia. Ponieważ sama piszesz, że często chorujesz i w Twoją stronę śle wiele zdrówka :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja 2 i pół roku temu otarłam się o śmierć. Nadciśnienie tętnicze w ciąży zagrażało mojemu życiu, jak i życiu synka. Cesarka na CITO. Nie pozwolili mi się nawet przebrac... Później walka o życie dziecka. Zamiast cieszyć się macierzyństwem, modliłam się o życie dziecka... Takie sprawy sprawiają,z Że człowiek przewartościowuje swoje życie. Ma się wrażenie, że życie płynie obok. Że czas się zatrzymał... Nic się nie liczy ... Wszystko da się jakoś naprawić,, ale zdrowie gdy się zepsuje już nie da się z reguły naprawić...
    Wieki temu Kochanowski pisał : Ślachetne zdrowie, Nikt się nie dowie,Jako smakujesz,Aż się zepsujesz.
    To niestety święta prawda. Ja od 7dmiu lat walczę z przewlekłą pokrzywką. Ile leków, zastrzyków odczulających ja już wzięłam, u ilu specjalistów byłam,Nie zliczę, A co kolejny lekarz to mądrzejszy... Dalej nie znam przyczyny...
    Życzę Ci Kasiu szybkiego powrotu do zdrowia. Pewnie nie jest Ci łatwo, ale bądź dobrej myśli. Gdy mój syn leżał na patologii noworodka, wszystkie mamy powtarzały, jak mantre słowa: będzie dobrze, musi być. I było. Tobie tez tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
  24. A więc również przeżyłaś... I z dzieckiem i ze sobą...Współczuję... Najważniesze to patrzeć optymistycznie na przyszłość, musimy wierzyć, że będzie dobrze. Optymistyczne podejście bardzo pomaga w każdej chorobie, grunt to się nie poddawać. Życzę wiele zdrówka i Tobie i synkowi :-) oraz wiele uśmiechu na twarzy i radości z każdego dnia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo mi przykro że Cię coś takiego spotkało. Współczuje. Wiem zapalenie oskrzeli jest paskudne i może mieć okropne następstwa. Dwa razy miałam i prawie straciłam głos. Na szczęście nie przeobraziło się to w zapalenie płuc. Życzę Ci dużo zdrowia i niech Cię nie opuszcza. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo dziękuje Kasiu. Niestety następstwa choroby są ze mną do dziś, choć o nich nie piszę i nie mówię. Czasem jest trudno, ale co mi da załamanie się? Mam nadzieję, że w końcu wszystko się unormuje :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Urodzianka.pl