Test L'Oréal Magic Retouch
Posiadaczki siwych włosów wiedzą doskonale jakim są one utrapieniem. Gdy włosy rosną, od czubka głowy znów widać siwiznę, którą na nowo staramy się ukryć kolejnym farbowaniem… Niestety, wiem coś o tym… Farbuje odrosty średnio co trzy tygodnie, gdyż niestety na mojej głowie pojawia się ich coraz więcej. Każda forma przedziałku na włosach sprawia wrażenie mało estetycznego, a mnie powoli sił zaczyna brakować, gdy sięgam po kolejną farbę, po to, by znów ufarbować odrosty. I tak w kółko… Ileż można? …
Przypadkowo odwiedzając Rossmanna wpadła mi w oko nowość L’Oréal o intrygującej nazwie „Magic Retouch”. Po szybkim przeczytaniu „błyskawiczny retusz odrostów w sprayu” bez chwili zastanowienia odszukałam kolor najbardziej pasujący do moich włosów (jest kilka odcieni) i włożyłam do koszyczka. Już następnego dnia o poranku przed wyjściem postanowiłam wypróbować nowe cudo, bo jak się okazało, dla mnie było to naprawdę pozytywne odkrycie…
Na sprayu widnieje informacja, by:
- Przed użyciem wstrząsnąć.
- Trzymać butelkę w pozycji pionowej.
- Nanosić na suche, wymodelowane włosy, rozpylając na włosach delikatnym strumieniem w odległości ok. 10 cm od nasady.
Tak też wykonałam. Ku mojemu zdziwieniu nagle moje siwe włosy zniknęły, a ja z uśmiechem na twarzy pomyślałam: „jaka ulga”…
Wady produktu
Spray oczywiście nie jest doskonały…
Przede wszystkim czynność rozpylania należy powtarzać po umyciu włosów, gdyż kosmetyk ten spłukuje się po każdej naszej kąpieli.
Druga sprawa: należy trzymać się określonej odległości rozpylania produktu. Czym większa, tym lepsza. Jeśli produkt zastosujemy bliżej będziemy mogli zauważyć „delikatne zabarwienie skóry głowy” (udokumentowałam to przy zdjęciu „po”).
I trzecia uwaga: produkt moim zdaniem nie należy do najtańszych, za pojemność 75 ml zapłacimy 29,99. Cała nadzieja w wydajności, póki co użyłam 9 razy i wciąż jeszcze go mam.
Choć aparat nie ujął tego obrazu, tak jak bym chciała, po bokach przedziałku widoczne są po całej długości moje siwe, prawie dwu centymetrowe odrosty, które tu na fotografii wyglądają jakby „odbijały się od lampy”.
Zdjęcie po:
Chciałam jak najlepiej ująć różnicę pomiędzy zastosowaniami produktu. Mam nadzieję, że ją widzicie, w rzeczywistości wyglądało to znacznie lepiej. Produkt za blisko rozpyliłam, ale zrobiłam to celowo, byście mogli zobaczyć delikatne „zafarbowanie skóry”.
Ten błyskawiczny retusz odrostów w sprayu to takie szybkie SOS, dla posiadaczek siwych włosów, które chcą w bardzo szybki sposób je ukryć, czy chociażby odpocząć od ciągłych farbowań odrostów. Kosmetyk ten nie przesusza włosów ani skóry głowy, jest łatwy w obsłudze i doskonale spełnia swoją funkcję maskującą, w dodatku przygotowano różne jego odcienie, od czarnego po jasny blond, tak więc każda, jak i każdy z nas będzie mógł dopasować je do swojego koloru włosów. Piszę też „każdy” nie bez powodu… Nie zapominajmy drogie Panie, że również i Panowie borykają się z tym problemem…
W moim odczuciu produkt jak najbardziej wart zainteresowania.
Jeśli więc chcemy rzadziej sięgać po farbę do włosów i zaoszczędzić wiele czasu, a przy tym cieszyć się wspaniałym wyglądem bez siwizny to ten produkt jest również dla Was! Ja jestem na tak!
Czekam na Wasze opinie.