5 rzeczy, które pozytywnie zaskoczyły mnie w Niemczech



marguerite-74886_1280


Nie długo minie rok odkąd powróciłam z ponad dwuletniego pobytu w Niemczech. Miałam dużo czasu, by pewne rzeczy przemyśleć i zrozumieć. Wyciągnęłam wiele wniosków. M.in. zdałam sobie sprawę, że nie warto roztrząsać rzeczy złych, lepiej skupić się na tych pozytywnych stronach. I tak powstał zamysł tego wpisu, w którym przedstawiam Wam, co pozytywnie zaskoczyło mnie w Niemczech. Dodam, że mieszkałam w małym miasteczku i nie wiem, czy wszystkie pozytywy tu ujęte, wyglądają tak samo w dużych miastach.



  1. Wysoka kultura jazdy

Mówię to z perspektywy pieszego, który razem z rowerzystą i motocyklistą jest na drodze „osobą świętą”. Wiele razy doświadczyłam, jak dochodząc tylko do krawężnika (nie koniecznie do pasów) samochód już zatrzymywał się, bym mogła przejść na drugą stronę. Było to naprawdę miłe i z początku wręcz „dziwne”, ale oczywiście pozytywnie. Każdy spokojnie czeka, ustępuje, nie wyprzedza i „nie trąbi”.


  1. Na zakupy z psem

Jako miłośniczka zwierząt byłam prze szczęśliwa, gdy zobaczyłam, że do sklepów (oprócz spożywczych) ludzie wchodzą ze swoimi pupilami. I tak moja Gabusia stała się wiernym kompanem na zakupach. Odtąd już chodziłyśmy wspólnie po sklepach, do przymierzalni, kasy itp., a sprzedawcy ani razu nie zwrócili nam uwagi. Szczególnie lubiłam soboty, kiedy można było w sklepach ujrzeć wiele przyjaznych czworonogów.  O dziwo zawsze panował spokój, pieski nigdy nie szczekały i zachowywały się bardzo grzecznie. Tego bardzo mi brakuje.


  1. Miseczka wody dla naszego przyjaciela.


Latem większość sklepów czy restauracji wystawiało miseczki z wodą dla wszystkich spragnionych psiaków. Każdy z nich mógł dojść, napić się, odpocząć z właścicielem i iść dalej. Niby nie wiele, a jednak wiele…


  1. Dozwolona jazda po piwie.


Nie zrozumcie mnie źle, nie zamierzam tu propagować alkoholu, ale szczerze- byłam zdziwiona, gdy usłyszałam, że można wypić dwa piwa, po czym wsiąść za kierownicę i jechać. Nie można jedynie wyjeżdżać na autostradę. Dlaczego ujęłam to w pozytywach? – otóż wychodzę z założenia, że im więcej mamy zakazów, tym bardziej nasza natura nas korci… Lubimy łamać zakazy, a jeśli zakaz stałby się dozwolony? Uważam, że niemieckie społeczeństwo dorosło do korzystania z tego właśnie przywileju – oczywiście jest to tylko i wyłącznie moje osobiste zdanie.


  1. Styczność z wieloma kulturami.


Z początku musiałam się do tego przyzwyczaić. Ilość kultur żyjących w Niemczech początkowo „przerażała mnie”. Kiedy znalazłam się w szkole niemieckiej, zaczęłam również rozumieć zjawisko „emigracji”. Miałam okazję poznać ludzi i ich historię z całego świata. Niektórzy z nich okazali się wspaniałymi kompanami nie tylko podczas nauki, ale i codziennego życia w Niemczech. Zaliczam to jako wspaniałe doświadczenie, z którego wyniosłam wiele pozytywów.


Wiadomo inne miejsce, inni ludzie, inne zachowania i mentalność. Choć moja „przygoda” z tym krajem póki co dobiegła końca, dziś miło wspominam tamte chwile...


Jestem ciekawa, jakie są Wasze pozytywne doświadczenia pobytu za granicą?



Komentarze

  1. Mieszkam od 6 lat w Holandii. Ta wielokulturowość jest ba jażdym kroku, ale rzeczywiście w większych miastach jest bardziej widoczna. Tutaj jest zakaz wprowadzania psów do sklepów, oprocz psów przewodników. Nawet cała strefa centrum jest oznakowana zajazem wprowadzania zwierzat, oprocz jedego weekendu w roku, kiedy jest dzień zwierząt. W Holandii dopuszczalny poziom akkoholu to 0,5 promila

    OdpowiedzUsuń
  2. 6 lat to już długi czas :-) Czy łatwo Ci Aniu było przyzwyczaić się do wielokulturowości? Szkoda, że u Ciebie nie można wprowadzać zwierząt do sklepów, ale co kraj, to obyczaj :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Urodzianka.pl